Tod macht Frei

Spójrz – nad przejściem do korytarza widzisz obraz. Poznajesz tę twarz? To ten sam CHRYSTUS MISTRZA GRÜNEWALDA, którego spotkałeś u wejścia do ekspozycji – labiryntu. Tylko tam twarz Chrystusa była przeorana bólem i rozpaczą, a tutaj jawi się jako ZMARTWYCHWSTAŁY – zdejmowany z krzyża przez Ojca Kolbego.

Po lewej, na drewnianej ścianie, stoi KOLEJKA DO AMBULATORIUM. Nieszczęsne chwiejące się sylwety ludzkie usiłują dostać się do obozowej izby chorych, żeby choć na chwilę odetchnąć, położyć się, odpocząć po katordze pracy – „bez końca stoimy – słabi, pobici, utrudzeni nadludzką pracą, z nadzieją po śmierci”. W tej kolejce stoi też Maksymilian Kolbe. A co pod tą kolejką? To zapis losu tych, którzy w tej izbie chorych zmarli. Zostało ich ciało ściągnięte z pryczy brutalnie za sztywną już rękę, rzucone na stos trupów, na którym zobojętniali na wszystko „grabarze” pożywiają się śniadaniem na stosie zwłok.

Odwróć się teraz: oto kolejna plansza z cyklu wielkich autoportretów Kołodzieja. To jakby post scriptum całej ekspozycji. Stary Kołodziej trzyma na barkach młodego Kołodzieja. Wspólnie dźwigają wielki kamień obciążony betonowym słupem lagrowym. Grubość słupa wypełniają na rysunku wytatuowane postacie dziesiątków więźniów – to cały przeogromny bagaż, jaki dźwiga do dzisiaj więzień numer 432. Nie sposób się od tego ciężaru uwolnić – ciąży nad całym życiem mimo upływu lat. 

Po prawej ręce, obok wielkiego autoportretu przywalonego belką betonową Kołodzieja, klęczy na drodze obozowej SAMOTNY WIĘZIEŃ, z głową schowaną w rękach, jakby przed ostatecznym wyborem „na druty” Jak wielki znak pustki, dokoła tego o którym już wszyscy zapomnieli. Rozpaczliwym gestem obejmuje głowę. Jest sam.

Dalej na prawo czytamy na wielkiej planszy parafrazę szczególną: „Arbeit macht frei” zamienione na TOD MACHT FREI. I obrzydliwa śmierć spogląda za siebie siedząc okrakiem ma kloacznej beczce – ANUS MUNDI. Tryumfuje na kuli ziemskiej, którą opasuje rysunek historii człowieka, który „od zawsze” bije się, aby zabić. Od czasów prehistorycznych, przez średniowiecze do dziś. Czy nie nauczyliśmy się niczego?