Taniec śmierci

Drugą stronę portretu trumiennego stanowi wielkie malowidło obrazujące groteskowo-śmieszno-tragiczne hasło obozowe: „Hura, hura Ich bien wieder da!” – Hura, hura JESTEM Z POWROTEM W AUSCHWITZ. Pamiętamy ten napis z planszy w pierwszym pomieszczeniu, kiedy wołał tak więzień złapany na próbie ucieczki z obozu. A co ten tekst znaczy teraz, przy  końcu ekspozycji? Czyżby nieustanny powrót do obrazów, jakich nie da się wyrzucić z pamięci i zapomnieć? Gdzieś w dole, jak światło w tunelu, pojawia się twarz Ojca Maksymiliana. Powrót starego już Kołodzieja bijącego w bęben, jakby złapanego podczas ucieczki – powrót, kiedy wrócił dobrowolnie do obozu pamięcią. 

Obok wielka plansza TAŃCA ŚMIERCI. Apelu, który ma swoją historię. Trwał 12 godzin, padał śnieg z deszczem, więźniom kazano biegać w kółko po placu. Nie wolno było się zatrzymać. Kto upadł został przez współwięźniów wdeptany w ziemię. Nie podniósł się. W Kołodzieju wciąż pokutowała myśl, czy aby i on nie zadeptał na śmierć kolegi. Cała ta ściana to różne wersje tańca śmierci. 

Na przeciwległej ścianie duża plansza „SPOWIEDŹ Kołodzieja przed Ojcem Kolbe”. Dookoła tłoczą się więźniowie, tak, jakby wszystkie grzechy miały być wyznane świętemu, a Maksymilian słucha przez kraty. Z czego spowiada się numer 432? To swoista spowiedź starego Kołodzieja przed Ojcem Maksymilianem – przed własnym sumieniem. Kratkę konfesjonału zastępuje krata celi. Nad głową spowiadającego się wykrzywione drwiącym grymasem twarze złoczyńców – jak u Boscha, na znanym obrazie. To znowu przywołanie Kołodziejowych demonów. Przypominają ten makabryczny apel. Czy Maksymilian udzieli rozgrzeszenia? 

Temat tańca śmierci pojawia się w tej sali jeszcze dwukrotnie. Wraca jak echo dni zagłady i potępienia. To tak jak w starych polskich obrazach, na których śmierć tańczy z przedstawicielami różnych stanów. To także indywidualny taniec starego-młodego Kołodzieja z Panią z kosą.